Karlskrona


AHOJ!

Po dłuższej przerwie spowodowanej brakiem czasu na regularne prowadzenie bloga,wracam tym razem na dłużej :)

Jednym z ostatnich kierunków rowerowych przygód była Szwecja, a konkretnie miasto położone na południu tego kraju, czyli Karlskrona.


Naszą wycieczkę rozpoczynamy od podróży pociągiem relacji Władysławowo-Gdynia.


Docierając do Gdyni mamy jeszcze kilka godzin przed wypłynięciem naszego promu StenaLine, dlatego odwiedzamy przy okazji kilka sprawdzonych miejscówek na obiad czy kawkę (PyraBar i TŁOK). Nasz rejs planowo miał rozpocząć się o godzinie 21, ale ze względu na warunki atmosferyczne miał około 2 godzin opóżnienia.

Będąc już na terminalu promowym przechodzimy odprawę, odbieramy karty pokładowe które są również wejściowką do naszej kabiny. Podróżując z rowerem trzeba pamiętać, że musimy się stawić maksymalnie 2 godziny przed wypłynięciem. Po odebraniu kart i ubraniu kamizelek odblaskowych (warunek konieczny!) kierujemy się do bramy wjazdowej dla samochodów osobowych, gdzie po kontroli jedziemy wzdłuż wyznaczonej żółtej lini dla rowerów. Na końcu drogi, tuż przy poczekalni dla rowerzystów jest specjalny stojak, na który trzeba wpiąć rowery.

Kiedy prom jest już na miejscu, jako rowerzyści mamy pierwszeństwo wejścia na pokład przed innymi pasażerami, więc udajemy się na prom żeby móc zobaczyć między innymi taki widok portu.



Przed nami dziesięciogodzinna podróż, dlatego idziemy do naszej kabiny i kładziemy się spać :)


Kiedy nastaje poranek i powoli dopływamy do Szwecji, naszym oczom ukazuje się taki widok z okna, a kapitan budzi wszystkich pasażerów tym oto utworem  KLIKNIJ I POSŁUCHAJ :)


1,5 godziny przed dopłynięciem do Karlskrony opuszczamy naszą kabinę i udostępniamy ją personelowi sprzątającemu. Będąc na miejscu wychodzimy przed terminal promowy i oczekujemy na nasze rowery, które są dostarczone na specjalnym stojaku.
W tle prom StenaLine.


Spakowani i przygotowani do jazdy ruszamy w kierunku centrum.



Szukamy odpowiedniego miejsca, żeby napić się kawy w pięknych okolicznościach przyrody :)


Karlskrona zachwyca nie tylko przyrodą, ale również architekturą. 



Będąc tutaj nie zapomnijcie odwiedzić jednej z najbardziej zabytkowych i magicznych dzielnic "björkholmen". Jest w niej coś magicznego, coś czego nie da się opisać słowami, trzeba tu być!



Rynek w centrum. 


Kolejnym z etapów naszej podróży są okolice Muzeum Morskiego.

Zrezygnowaliśmy ze zwiedzania samego Muzeum Marynarki Wojennej na rzecz widoków wokół niego.
W tle widoczny terminal promowy.




Po dłuższym zwiedzaniu szukamy miejsca na zasłużony odpoczynek.
Udało się, prywatna wyspa przynajmniej na chwilę! :)



Widoki, widoki, widoki..... :)


Pierwszy raz na wyprawie rowerowej zdecydowałem się na liofilizowaną żywność, nie zawiodłem się.


Po posiłku udajemy się do kawiarni na "małą czarną".
Warto zatrzymać się i pobyć wśród miejscowych, wczuć się w klimat.


Nasz czas w Karlskronie powoli dobiega końca, ale pogoda dopisuje przez cały dzień.



Pewnie wielu z Was pomyśli, że Szwecja nie jest dla nich, bo jest za droga. Muszę was zaskoczyć, bo jeżeli ktoś chciałby pojechać i zrobić wycieczkę "budżetowo" to nie będzie mieć najmniejszego problemu. Owszem, ceny w restauracjach czy innych usługach są wysokie, ale ceny w marketach typu LIDL są tylko około 20-30% wyższe niż te w Polsce. 

Dlatego uważam, że nawet "Karlskrona w jeden dzień" jest w zasięgu więszkości chętnych.

Powoli żegnamy się ze Szwecją i udajemy się na prom powrotny. Ponownie 2 godziny przed wypłynięciem czeka nas przygotowanie rowerów i pozostawienie ich na stojaku w wyznaczonym miejscu na przeciwko wejścia do terminalu promowego. Kolejno odprawa, odbiór kart pokładowych i oczekiwanie na powrót. 


O godzinie 7 rano dopływamy do portu w Gdyni.
Do zobaczenia w kolejnym wpisie :)


Komentarze